Camp SNAFU Alpha już za nami!

Pierwsza edycja Camp SNAFU, czyli Alpha, zakończyła się, spływają do nas ankiety od uczestników, możemy więc ją podsumować oficjalnie.

Było 21 uczestników, w tym cztery teamy: 4. kompania (4 osoby) z  okolic Warszawy, Silent Hunters (2 osoby) z Poznania, Devil Dogs (6 osób) z okolic Warszawy, Dziki Oddział (7 osób) z Trójmiasta. Były też cztery tzw. wolne elektrony, przy czym trzech z nich było początkujących.

LOGISTYKA
Generalnie uczestnikom się bardzo podobało. Doceniono między innymi zaplecze logistyczne, którym był obiekt agroturystyczny, gdzie co prawda uczestnicy spali w namiotach lub samochodach, ale gdzie była dostępna napowietrzna kuchnia, miejsce na ognisko, altany do szkoleń, jedzenia i skrycia się przed deszczem, a także ciepła woda. Był nawet przysznic, choć kilka osób narzekało, że nie wiedziało o tym fakcie przed imprezą i nie wzięło przyborów do kąpieli, a do kilku info nie dotarło nawet w trakcie - na przyszłość poprawimy przepływ takich informacji.

MISJE BOJOWE
Drugim aspektem chwalonym były misje bojowe, w większości ciekawe, a przynajmniej w jakimś aspekcie wymagające. Pierwsza misja o nieoficjalnej nazwie Friendly Fire Fest polegała na wrzuceniu w mały teren trzech przyjaznych oddziałów bez wspólnej częstotliwości i wiedzy o sobie. Każdy zespół był dowodzony odgórnie przez sztab, a swoją cegiełkę dołożyła złośliwa martwa natura, czyli problemy z radiostacjami. Przed misją jednak tyle razy powtarzaliśmy, jak ważnym jest unikanie 'przyjaznego ognia', że poza jednym incydentem z Greyem kamerzystą w roli głównej (został ostrzelany przez krzaki z małej odległości) obyło się bez walki Blue on Blue. Zauważono przy tym przynajmniej dwa kontakty z OPFORem, czyli drużyną 10th Mountain z Warszawy, która symulowała działającą w rejonie grupę specjalną.

Druga misja o nieoficjalnej nazwie Łzy Słońca (ktoś pamięta film z Brucem Willisem?) miała być symulacją obławy większych sił (dwie drużyny tworzące pluton) na małą grupę specopsów, którzy mieli spowalniać obławę, aby dać wyjść z rejonu grupie wirtualnych cywili. Aby sytuację skomplikować, pluton nie wiedział, że w rejonie przybywa jeszcze jedna przyjazna drużyna, która jeszcze nie wróciła z pierwszej misji. To między innymi z tej misji pochodzą sceny w filmie ze zrywaniem kontaktu przez OPFOR. Pluton stracił jedność i drużyny ruszyły agresywnie za wrogiem nie dając mu możliwości przygotowania kolejnych pozycji obronnych. Zaparowane okulary były znakiem rozpoznawczym tej misji ;)

Gdy zapadł wieczór rozpoczęliśmy misję nocną o nieoficjalnej nazwie "O jedno pole za daleko". Nie mieliśmy pozwolenia na używanie piro w lesie, ale zakaz nie dotyczył pól.  Zadaniem campowców było po symulowanym zrzucie spadochronowym pozbierać się w drużyny w totalnych ciemnościach, odnaleźć ambony stojące na skraju pola i przynajmniej dwie z nich wysadzić. OPFOR wyposażony w dużym stopniu w noktowizję bardzo zaawansowanej generacji działał z dużą swobodą pomiędzy rozrzuconymi siłami Blue. Misję uczestnicy obozu wykonali, ale z ogromnymi stratami. Przy okazji jednak zdobyli jeńca, który wzięty późno w nocy na spytki zaczął fantazjować i omal nie wygenerował kolejnej misji nocnej - na szczęście instruktor, który został na dyżurze nocnym uspokoił sytuację i zarządził capstrzyk.

Nad ranem campowcy otrzymali rozkazy dotyczące ostatniej misji, Młot i Kowadło. Mieli już sami opracować plan szczegółowy misji, wyznaczyć strefy odpowiedzialności, hasła i inne szczegóły. Misja polegała na zamknięciu OPFORu w potrzasku, otoczeniu jego wykrytego przez wirtualne drony obozu i zakończenie działania wrogiej grupy specjalnej. Każda drużyna otrzymała oddzielny Punkt wyjściowy i miała pełnić rolę bądź Młota, bądź Kowadła, na który wpadną wycofujący się wrogowie. OPFOR jednak domyślił się zamiarów (w istocie doskonale znali ogólny rozkaz) i przygotowali zasadzkę na element Młota (choć należy tu podkreślić, że OPFOR nie znał żadnych szczegółów i sam celnie wybrał rejon, w który weszła drużyna szturmowa campowców). Uczestnicy obozu nie doznali jednak dużych strat, nie weszli wprost w zasadzkę i zaczęli pościg. OPFOR dostał spore straty (sumarycznie stracił więcej osób w czterech misjach, niż go było fizycznie) i tylko jego pozostałości zdołały uciec z kotła.

SZKOLENIA
Ostatnim chwalonym elementem, równie dla nas istotnym jak misje bojowe, były szkolenia, szczególnie te początkowe. Jeśli ktoś śledził posty dotyczące Camp SNAFU, uznaliśmy, że jeśli jakiś umiejętności oczekujemy od naszych uczestników bezwzględnie, to sami im musimy im je dostarczyć. Dlatego też każdy z bloków podstawowych trwał łącznie 80 minut i miał przybliżyć uczestnikom takie apekty jak:
- znajomość BHP i zasad gry, w tym mechanika bandażowania i ewakuacja rannego poza strefę zagrożenia;
- nawigacja - tu instruktor był proszony o wybranie osób, które najbardziej znają się na temacie, abyśmy byli pewni, że w każdej drużynie znajduje się przynajmniej dwóch biegłych nawigatorów
- radiołączność przy użyciu nadajnika RF-10 - chcieliśmy, aby każdy w drużynie był w stanie obsłużyć taką łączność, bo z doświadczenia baliśmy się, że jeśli tego nie zapewnimy, po stracie jednego radiowca w drużynie... stracimy tak naprawdę całą drużynę z eteru.

Na koniec Camp SNAFU zarządziliśmy dodatkowe bloki szkoleniowe, gdzie daliśmy drużynom do wyboru, co mogą robić. W tej części pojawił się OPFOR w celu przegadania ewentualnych kwasów i dogadanie szczegółów taktycznych przeprowadzonych misji. Daliśmy też uczestnikom możliwość zaznajomienia się z systemem lasertag (który nas zachwycił i któremu chcielibyśmy poświęcić więcej czasu przy innej okazji). Teamy same ustalały co robić, jedna z drużyn poprosiła o szkolenie z wysiadania z pojazdu, inna poszła w las ćwiczyć obsługówkę broni (wymiana magów,  postawy strzeleckie i inne).

PRZYSZŁOŚĆ
Większość uczestników deklarowało chęć wzięcia udziału w kolejnych edycjach. Proponowało też jakieś tematy, które moglibyśmy dodać lub rozwinąć w części szkoleniowej. Kilku prawdopodobnie też znajdzie się w kadrze instruktorskiej w przyszłych edycjach. To nas szczególnie cieszy, bo znaczy, że naprawdę dostrzegli wartość w Camp SNAFU.

WNIOSKI
W oparciu o ankiety i własne spostrzeżenia mamy wiele pomysłów i wniosków racjonalizatorskich. Wiemy też, co nie wyszło o raz ile czasu trzeba na jaki element. Mamy nadzieję, że kolejna edycja będzie jeszcze ciekawsza. Wkrótce uruchomimy ankietę, gdzie potencjalni uczestnicy będą mogli wybrać zagadnienia, które szczególnie ich interesują.
Share on Google Plus
    Blogger Comment
    Facebook Comment

0 komentarze:

Prześlij komentarz